Nie posiadam niestety Fastrona (więcej o Fastronie można przeczytać na tej stronie:
https://www.facebook.com/StronaWszystkichMiilosnikowIUzytkownikowFastroNa/), który byłby jeszcze poręczniejszy, lżejszy, przez co mobilniejszy, ale wykorzystuję swój montaż paralaktyczny HEQ5. W tym wpisie chcę pokazać w jaki sposób przygotowałem się do robienia zdjęć nieba z wykorzystaniem tego właśnie montażu i aparatu fotograficznego. Wcześniej nie podobał mi się fakt, że musiałem umieszczać aparat na tubie teleskopu tzw. piggyback. Po pierwsze dlatego, że tuba teleskopu 200/1000 wraz z aparatem i dodatkowo obiektywem to spory ciężar, przy którym mój montaż nie potrafi już płynnie prowadzić za ruchem gwiazd, a po drugie nie miałem możliwości kadrowania zdjęć. Postanowiłem więc zdjąć tubę i umieścić aparat bezpośrednio na montażu. Problem polegał na tym, że w sklepach nie znalazłem żadnych przejściówek ułatwiających takie mocowanie aparatu. Po dłuższej chwili zastanowienia i przejrzeniu dostępnych w sklepach akcesoriów, doszedłem do wniosku, że zrobię sobie dovetail, do którego przykręcę adapter 1/4" do montażu Synta AZ-3 (można taki znaleźć w sklepach z teleskopami), a następnie do adapteru zamocuję głowicę fotograficzną, dzięki której będę mógł kazdrować zdjęcia. Tak też zrobiłem, a całość można zobaczyć na zamieszczonych zdjęciach.
|
Dovetail z przykręconym adapterem zamocowany na montażu. |
|
Głowica fotograficzna przykręcona do adaptera. |
Wszystko sprawdza się wyśmienicie, czego przykładem są ostatnio zamieszczone tu zdjęcia Pasa Oriona i koniunkcji Marsa z Uranem. Dzięki temu zabiegowi cały zestaw stał się bardziej mobilny, ponieważ zelżał o 16-18 kg poprzez wyjęcie dwóch przeciwwag i zrzuceniu tuby teleskopu. W tej chwili waga zestawu to około 11 kg wraz z aparatem i nie dużym obiektywem :-)
|
Cały zestaw. |
|
Zestaw w pracy. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz